Bawili się w Kobierzycach. Czas dożynek (ZDJĘCIA)

Elżbieta Osowicz | Utworzono: 2015-08-30 17:23 | Zmodyfikowano: 2015-08-30 17:21
Bawili się w Kobierzycach. Czas dożynek (ZDJĘCIA) -

Jak dobre góralskie wesele -gminne Dożynki w Kobierzycach trwały dwa dni. W sobotę na scenie występowały zespoły ludowe, a wieczór zakończył koncert Norbiego. W niedzielę jednym z najważniejszych punktów wydarzenia była msza święta i korowód z wieńcami. 

Ponad dwie godziny trwało składanie wieńców przez 30 delegacji różnych miejscowości z gminy Kobierzyce. Wszyscy starali się aby ich wieniec wyglądał najciekawiej. Rolnicy opowiadali o trudnych żniwach, dla niektórych tegoroczne zbiory są o 50 procent niższe. Szczególnie poszkodowani są ci, którzy postawili na kukurydzę. Ratunkiem jest wyjątkowo dobra ziemia w tej gminie, większość uprawianych gruntów na pierwszą lub drugą klasę jakości. 

W gminie znanej w Polsce z wielkich inwestycji i fabryk, zamieszkanej przez ponad 17 tysięcy mieszkańców, nie brakuje rolników. Niektórzy z nich mają gospodarstwa przekraczające tysiąc hektarów i nowoczesne maszyny. Mimo upalnej niedzieli na stadion gdzie zorganizowano dożynki przyszły setki gości. Wszyscy mieli schronienie pod licznymi parasolami. Po oficjalnych uroczystościach na scenę wkroczyły zespoły ludowe. Publiczność świetnie się bawiła przy występie zespołu Myslovitz, a na koniec zaśpiewał Jacek Stachurski. Zabawę zakończył pokaz sztucznych ogni.



 


Komentarze (5)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Tomasz_przyjezdny2015-09-09 12:36:34 z adresu IP: (217.17.xxx.xxx)
Mam niejasne wrażenie, że pan o nicku "Beri" był chyba na innych dożynkach, a już na pewno nie w Kobierzycach. Ja także sporo podróżuję z racji zawodu po Polsce i nie po raz pierwszy byłem w Kobierzycach. Stwierdzam, że takiej uroczystości jaką od lat organizuje się właśnie tutaj ze świecą szukać. A dowodem na to mogą być tłumy jakie już w południe zebrały się na kobierzyckim stadionie. Malkontent zawsze się znajdzie, w każdej grupie, ale czy to powód aby wylewać zaraz swe frustracje na wspaniałych, znakomicie bawiących się ludzi? A gdzie ten pan był poprzedniego dnia, kiedy na scenie przez cały dzień królował głównie folklor i to w najlepszym lokalnym wydaniu? Że orkiestra podczas uroczystości grała m.in. "standardy amerykańskie"? A cóż to za dziwaczny argument? Trudno nawet podjąć polemikę! O innych przytoczonych w wypowiedzi cytowanego p. Beri już nawet nie wspomnę bo po prostu nie warto. Ale jednej rzeczy mi szkoda: gdyby tak prowadzący w jego obecności poprosił ze sceny aby obecni w Kobierzycach mieszkańcy Długołęki podnieśli ręce - dopiero by się okazało skąd wyższość organizacji imprezy proponowanej przez kobierzycki GCKiS nad organizatorami (z całym szacunkiem dla nich) z Długołęki! I w Kobierzycach ich braw nikt nie wymuszał! A, jeszcze jedno: ani razu nie słyszałem sloganu "jak góralskie wesele...". Chyba więc byliśmy jednak na dwóch różnych uroczystościach! (sic!) Co do jednego zgoda: panu "Beri" kurtyna wodna na pewno by się w tym dniu przydała!
~Nika2015-09-07 15:52:12 z adresu IP: (185.56.xxx.xxx)
Osobiście uważam, że nie ma lepszych dożynek niż w Kobierzycach. A uwierzcie mi na słowo, że bywałam tu i tam :) Tak urozmaicony program, w którym każdy znajdzie coś dla siebie, to naprawdę rzadkość. Z resztą widać, ze organizator zatroszczył się nawet o najmniejsze szczegóły. Bogata dekoracja sceny i namiotów, piękna wystawa chleba i te Panie w pięknych kolorowych strojach, Wszystko to bardzo cieszy oko. Ja czuję się przez organizatorów "dopieszczona". Dziękuję i do zobaczenia za rok :)
~dola2015-09-07 15:00:00 z adresu IP: (85.128.xxx.xxx)
Jeśli Gwiazdą w Piecowicach było Milano, to nic dziwnego, że można było poleżeć na kocykach :)
~Beri2015-08-31 10:23:03 z adresu IP: (78.8.xxx.xxx)
Powtarzane na okrągło slogany typu „jak dobre góralskie wesele...” nie zmienią faktu, że impreza w Kobierzycach nie była radosnym Świętem Plonów, lecz typową skomercjalizowaną imprezą. Już przed wejściem raził brak wyznaczonych parkingów, a blokowanie chodników przez samochody nie ułatwiał życia pieszym. Jeszcze przed wejściem wieńców na scenie "przygrywała" kapela młodzieńców, która nie wie do czego służy regulacja głośności. No cóż od pewnego poziomu dźwięki wydobywające się z głośników nie powodują przyjemności odbioru muzyki, a tylko ból w uszach. Po nadejściu orkiestry prowadzącej orszak, znowu niemiłe zaskoczenie. Zamiast swojskiej, a przynajmniej polskiej muzyki, grane były amerykańskie standardy marszowe... Coś tu nie tak... czy wieńce dożynkowe przyciągnięte przez militarny samochód (a może lepszy były by swojskie konie lub traktor), czy też idący przed wniesieniem wieńców, umundurowani panowie z bronią w pozycji „patrolowej”, przed którymi rozstępowali się ludzie w namiocie którędy przechodził orszak. Pomyleniem z poplątaniem było granie sygnału Wojska Polskiego w momencie, kiedy jednocześnie prowadzący imprezę mówił do mikrofonu o dożynkach. Nie wspomnę o braku dekoracji dożynkowych na ulicach okalających oraz samym placu, na którym odbywała się impreza. „Komerchy” dopełniały ceny na straganach, nawet tych od lokalnych gospodyń i gospodarzy... Zniesmaczeni opuściliśmy Kobierzyce i pojechaliśmy do gminy Długołęka, do miejscowości Piecowice. Inny świat! Miejscowość cudownie przystrojona, ludzie radośni, odpowiednia ilość parkingów dla przyjezdnych. Tutaj czuło się Święto Plonów. Ceny na straganach bardzo przyzwoite lub na zasadzie „co łaska”. Strażacy zrobili kurtyny wodne, które pozwalały znieść upał. Impreza świetnie zabezpieczona, nawet posterunek w Długołęce miał na placu swój namiot. Ekipy zabezpieczenia, na bieżąco wynosiły i wywoziły śmieci po odwiedzających jak i z punktów sprzedaży. Część ludzi na ławkach pod parasolami, część piknikowo na kocykach. W zasadzie wszystko na piątkę z minusem, a ten minus to tylko przez jednego „gwiazdora”, którego poziom dowcipu był na tyle „średni”, że musiał on kilkakrotnie osobiście prosić o brawa bo spontanicznych braw było niewiele...Krótko na koniec, brawo Piecowice, brawo Długołęka, niech się bogatsze miejscowości i gminy od Was uczą !
~Debi2015-09-07 15:09:12 z adresu IP: (85.128.xxx.xxx)
Kobierzycka impreza właśnie jak ,,dobre góralskie wesele; trwała dwa dni. Pierwszy dzień to przegląd zaprzyjaźnionych z Kobierzycami, zespołów ludowych (z każdym rokiem ich liczba rośnie) co dobrze świadczy o 0rganizatorach, drugi dzień - niedziela to kobierzyckie dożynki. Msza Święta w Kościele Parafialnym rozpoczęła dożynkowe świętowanie. Po mszy wszyscy jej uczestnicy udali się na stadion. Wieńce dożynkowe, wiezione na platformie, ciągniętej przez pojazd wojskowy, użyczony przez Stowarzyszenie Twierdza Wrocław, dopełniały barwny korowód (sugerowanie, że wieńce powinny ciągnąć konie, jest chyba mocnym nieporozumieniem. Przy ogromnym upale panującym w tym dniu, było by to zwykłe barbarzyństwo) Muzyka, towarzysząca całemu przemarszowi była skoczna i radosna i czy tam była ona niemiecka, włoska czy amerykańska (nota bene muzyka nie ma granic i nikt nie zabroni grać walca wiedeńskiego w Warszawie czy też poloneza Ogińskiego w Wiedniu) ważne, by była piękna... Na gości czekała, cudnie przystrojona scena oraz (w dużej ilości) stoiska wystawców. Ceny, na stoiskach wystawców nie leżały w gestii Organizatora natomiast ceny na innych stoiskach (lokalnych) nie były wysokie. Np. panie z Kół Gospodyń oferując swoje, smaczne wyroby (ciasta, pierogi, bigos) zarabiały w ten sposób, wspomagając dalszą działalność swoich Kół. Ogromny namiot przed sceną oraz kilka mniejszych oraz liczne parasole zapewniały uczestnikom ochronę przed żarem lejącym się z nieba (ze zdziwieniem przeczytałam, że w Piecowicach to ludzie ...,,piknikowo, na kocykach;. A może tam panuje inny klimat, bo trudno sobie wyobrazić ,,kocykowanie' pod gołym niebem przy ponad 40-stopniowej temperaturze. Fantastyczną zabawę zapewniły, zaproszone przez Organizatora, gwiazdy - każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Było kolorowo (dekoracja była wystarczająca, nie ma potrzeby wydawania pieniędzy na dekorację całej miejscowości-zresztą jednorazową, lepiej przeznaczyć je na inny, bardziej konkretny cel), hucznie i z przytupem. Organizator kobierzyckich dożynek po raz kolejny wykazał się profesjonalizmem i wielkim zaangażowaniem. Tego typu imprezy (nieważne, czy w Kobierzycach, czy w Piecowicach) wymagające ogromnego wysiłku, często garstki ludzi, są dla tych, którzy lubią dobrą zabawę i zawsze znajdą coś dla siebie. A Ci wiecznie niezadowoleni (sami, nie wnosząc nic,nie doceniając pracy innych, potrafią tylko pluć jadem) może niechaj lepiej pozostaną w domu...