"Wycinka" Teatru Polskiego podbiła Chiny (POSŁUCHAJ)

Jan Pelczar | Utworzono: 2015-05-12 16:45 | Zmodyfikowano: 2015-05-12 19:23

Po powrocie wrocławskiego zespołu z wyjazdu do Tianjin i Pekinu mogliśmy o to zapytać aktorów. Zaproszenie do studia przyjęli Marta Zięba (w "Wycince" gra Joanę Thul) i Adam Szczyszczaj (Joyce). Wiedzieliśmy już, że spektakl został znakomicie przyjęty przez publiczność i przez krytyków, a bilety na czarnym rynku po zawrotnych cenach można było dostać tylko u koników. Teraz postanowiliśmy zapytać, jak wyglądało spotkanie aktorów z nawet nie milionowego Wrocławia z publicznością 11-milionowego Tianjin i 20-milionowego Pekinu. - Zachwyt, że można w tak wolny sposób mówić i krytykować władzę. Zastanawialiśmy się, jakiej odwagi trzeba by w tym kraju, żeby oklaskami wyrazić aplauz dla krytyki władzy. Oni przyszli przygotowani, chętni, otwarci na to, że chcą z nami potrząsnąć władzą. Były pytania z publiczności, jak to jest u nas w kraju. Jak to się dzieje, że możemy mówić otwarcie o złej kondycji władzy i złej relacji władzy ze sztuką. My otwarcie powiedzieliśmy, że u nas nie jest tak pięknie i kolorowo, że władza zrzuca temat kultury i sztuki na drugi plan. Poskarżyliśmy się - mówi.  Posłuchajcie:

Trzeba było wyjazdu do Chin, by na scenie zadebiutowała pani Jadwiga Ziemińska. Kierownik techniczna ds. kostiumów i obsługi sceny zastąpiła w roli Kucharki Krzesisławę Dubielównę. Aktorka, ze względów zdrowotnych, nie mogła wyruszyć w tak daleką podróż. Na scenie do stołu u państwa Ausbergerów podawała więc debiutantka, która do tej pory teatr znała od podszewki, ale tylko od kulis.

"Wycinka" też zagląda wewnątrz teatralnego świata. Fragmenty spektaklu z krytyką teatru narodowego obudziły żywą reakcję także w Chinach. Wszelkie ich reakcje w ogóle na wszystko wynikały ze zdziwienia, że można do nich mówić wprost. Zaskoczenie, że w ogóle nie ma czwartej ściany - wyjaśniali nasi goście.

Najdłużej w Pekinie przebywał Piotr Choromański, który budował dekoracje na potrzeby chińskich spektakli. Wszystkie elementy musiały zostać dokładnie odtworzone. W całym Państwie Środka nie udało się znaleźć uszatego fotela, który usatysfakcjonowałby Krystiana Lupę. A to jeden z ważniejszych elementów scenografii w adaptacji powieści Thomasa Bernharda. Fotel poleciał więc do Chin wraz z ekipą. A w drodze powrotnej został...zgubiony. Widzów kolejnych spektakli "Wycinki" (3-5 czerwca) uspokajamy: linie lotnicze odnalazły zgubę, fotel wrócił już do Wrocławia.

Reklama