PGE Turów pokonał Stelmet i zajął pierwsze miejsce

Robert Skrzyński | Utworzono: 2015-04-26 21:51 | Zmodyfikowano: 2015-04-26 21:53

Przed meczem było wiadomo, że jeśli koszykarze PGE Turowa wygrają ze Stelmetem różnicą minimum ośmiu punktów, wówczas zajmą pierwsze miejsce w tabeli przed fazą play - off.

W drużynie ze Zgorzelca zabrakło Chrisa Wrighta i Jakuba Karolaka, a wrócił po dyskwalifikacji Mardy Collins.

Po raz pierwszy w Zgorzelcu w roli trenera rywali pojawił się Saso Filipowski, który był wcześniej szkoleniowcem Turowa.

Początek meczu był nerwowy i bardzo szybko Kiryło Natjażko złapał dwa faule. Stelmet trafił do kosza, ale szybko efektownym wsadem odpowiedział Filip Dylewicz. Zgorzeleckim kibicom przypomniał się Aaron Cel. Po jego trafieniu za trzy Stelmet uzyskał prowadzenie 7:2. Na szczęście dla mistrzów Polski szybko także za trzy odpowiedział Michał Chyliński. Stelmet rozpoczął bardzo dobrze w obronie, ale gospodarze szybko opanowali sytuację i po kolejnym rzucie za trzy Chylińskiego na pięć minut przed końcem kwarty objęli pierwsze w tym meczu prowadzenie 11:10. Kolejne akcje to rywalizacja punkt za punkt. Przy wyniku 14:13 dla Turowa o czas poprosił trener Stelmetu Saso Filipowski. Na dwie minuty przed końcem po rzutach wolnych Łukasza Koszarka był remis 17:17. Pierwszą kwartę dobrą akcją zakończył Mardy Collins i na tablicy wyników było 22:21 dla gospodarzy.

Przez dwie minuty drugiej kwarty żadnej z drużyn nie udało się zdobyć punktów. Był to efekto dobrej obrony obu zespołów. Wreszcie za trzy trafił Vlad Sorin Moldoveanu i Turów prowadził 25:21. W kolejnej akcji przewaga mistrzów Polski wzrosła do siedmiu punktów bo ponownie za trzy trafił Nemanja Jaramaz. Po kolejnej przerwie dla trenera Filipowskiego za trzy trafił Quinton Hosley i były to pierwsze punkty Stelmetu w tej części gry po niemal czterech minutach od początku drugiej kwarty. Na pięć minut przed przerwą po dwóch rzutach wolnych Damiana Kuliga zespół Miodraga Rajkovicia prowadził 32:26. Czwarty juz faul złapał Jure Lalić i był to duży problem dla zespołu z Zielonej Góry. Turów na nieco ponad dwie minuty przed końcem uzyskał już dziesięciopunktową przewagę 38:28. Ostatecznie po dwóch kwartach Turów prowadzil 44:31.

Po dwóch minutach trzeciej kwarty gospodarze prowadzili 46:36. Czwarty faul złapał Adam Hrycaniuk i tym samym obaj środkowi Stelmetu musieli już niezwykle uważać. Turów natomiast złapał wiatr w żagle. Wkrótce znów za trzy trafił Jaramaz i było już 51:36 dla mistrzów Polski. Stelmet starał się odrabiać straty rzutami z dystansu. Na sześć minut przed końcem tej części gry mistrzowie Polski prowadzili 55:41 i znów o czas musiał prosić Saso Filipowski. Stelmet szukał rozwiązań na powstrzymanie Turowa i próbował obrony strefowej. Skuteczny na linii rzutów wolnych był Lalić i na trzy minuty przed końcem przewaga Turowa zmalała do jedenastu punktów 60:49. Wkrótce potem przy stanie 62:53 o czas poprosił trener Miodrag Rajković. Po powrocie drużyn na parkiet Tony Taylor wymusił piąty faul skutecznego w tej kwarcie Lalicia. Jego miejsce musiał zająć mający na koncie już cztery faule Hrycaniuk. Na dziesięć minut przed końcem meczu Turów prowadził 65:57.

Czwarta kwarta rozpoczęła się od punktów Chylińskiego, ale rzutem za trzy odpowiedział Hosley. Przewaga mistrzów Polski zmalała do zaledwie siedmiu punktów i przy takim wyniku pierwsze miejsce przed fazą play - off należałoby do Stelmetu. Zespół z Zielonej Góry spisywał się zdecydowanie lepiej i na siedem minut przed końcem najpierw po rzucie Hrycaniuka, a następnie po trafieniu Russella Robinsona zmniejszył straty do wyniku 69:66 dla drużyny ze Zgorzelca. Znów o czas musiał poprosić trener Rajković. Mardy Collins trafił za trzy, jeszcze z faulem i parkiet za pięć przewinień musiał opuścić drugi ze środkowych Stelmetu - Hrycaniuk. Na pięć minut przed końcem było 75:66 dla mistrzów Polski. Ciężar zdobywania punktów wziął na siebie ponownie Collins i Turów wygrywał 80:68. Emocje sięgnęły zenitu. Na minutę przed końcem Turów prowadził 86:77 i wówczas za trzy trafił Vlad Sorin Moldoveanu. Stelmet starał się jeszcze faulować, ale Chyliński nie pomylił się z rzutów wolnych. Ostatecznie PGE Turów wygrał ten mecz 92:79 i triumfował w tabeli przed fazą play - off.

W innym meczu Śląsk Wrocław pokonał Asseco Gdynia 80:65. To oznacza, że w pierwszej rundzie play - off PGE Turów zagra z Treflem Sopot, a Śląsk zmierzy się z Czarnymi Słupsk.

 

 

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.