Ostróżka: Może i wredna, ale jaka kochana! (REPORTAŻ)

Elżbieta Osowicz | Utworzono: 2014-12-18 10:15 | Zmodyfikowano: 2014-12-18 12:10

Nie miała łatwego charakteru, niektórzy wręcz mówią, że była wredna - jednak jak już się ją poznało to była miłość na lata. Zdecydowana większość osób, które zaczynały swoją przygodę w siodle miała do czynienia z Ostróżką. Bywało, że ta klacz dziennie miała na grzbiecie po 4 - 6 jeźdźców, którzy niczego nie potrafili, i tak przez 16 lat. Ostróżka próbowała też startować w wyścigach, ale zbyt często miała inne zdanie niż jeździec. Ostatecznie wylądowała w szkółce jeździeckiej - opowiada jej wieloletnia opiekunka i trenerka Agnieszka Bienert.

Ostróżka zasłużyła na emeryturę, trafiła do stajni swojej dawnej instruktorki, która zapewni jej dobre życie. W przeszłości nie wszystkie konie miały tyle szczęścia. W cyklu Ocalić od zapomnienia Elżbieta Osowicz opowiada dziś o ludziach i koniach z Partynic. Bohaterami reportażu są: Agnieszka Bienert, Jacek Pękalski, Małgorzata Szewczyk, Stanisław Przybylak, Barbara Derkacz (głosu użyczyła jej Iwona Rudnik) oraz Julia.

Posłuchajcie reportażu:

 

Zobacz również: Cykl reportaży "Ocalić od zapomnienia"

 

A co słychać u emerytki Ostróżki? Ma się świetnie! Dość szybko zaaklimatyzowała się w stadzie, ma nawet przyjaciela - siedmioletniego Sekreta. A że miała problem z kopytem, dostaje specjalistyczną, belgijską paszę. No i jest kochana nad życie. Właścicielka Ostróżki: Dlaczego do mnie trafiła? Właściwie z trzech powodów: bo ją kochałam, bo mogłam i bo tak trzeba. Kiedy jest się nastolatką, jeździ gdzieś, kocha jakiegoś konia, zawsze ma się takie marzenie, że on kiedyś będzie nasz. Wiele dziewczyn o tym marzy, patrząc w oczy ulubionego konia szepcze mu "będziesz kiedyś mój". A potem życie to weryfikuje. Ja mogłam dotrzymać słowa. Minęło kilkanaście lat odkąd ja wyszeptałam jej do ucha taką obietnicę. Dziś jestem magistrem zarządzania w sporcie, mam swoją działalność gospodarczą, mam stajnię, w której staram się nie tylko uczyć jeździć, ale i kochać konie, mądrze kochać. I szanować je w myśl zasady, którą w technikum hodowli koni słyszeliśmy codziennie z ust ś. p. Tadeusza Kotwickiego "konie są zawsze pierwsze".

Reklama

Komentarze (3)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.
~Gosiałka2015-07-21 23:05:54 z adresu IP: (83.27.xxx.xxx)
Też zaczynałam na niej przygodę w siodle :) Poniosła nie raz ale wiem że w tym małym diabełku jest cudowna kochana kobyłka!
~Sikora2015-01-27 08:10:11 z adresu IP: (94.254.xxx.xxx)
A ja spadłam z niej będąc na.... lonży :)
~basia2015-01-18 12:52:16 z adresu IP: (81.190.xxx.xxx)
Raz na niej siedziałam. Akurat miała dobry humor. Ale widziałam że złosliwe bydle