Pod Śnieżką zginął czeski skoczek (Film)

Piotr Słowiński | Utworzono: 2014-08-28 12:49 | Zmodyfikowano: 2014-08-28 19:32
Pod Śnieżką zginął czeski skoczek (Film) - fot. Kadr z filmu w YouTube
fot. Kadr z filmu w YouTube

Mężczyzna, który zginął dziś na Śnieżce uprawiał wingsuiting, czyli skakał w specjalnym kombinezonie umożliwiającym swobodne szybowanie. Ofiara to Martin Trdla, najlepszy czeski skoczek uprawiający skoki z wysokich budowli, czyli BASE Jumping. Do wypadku doszło w czasie wykonywania zdjęć do reklamy. Miał przelecieć nad Śnieżką i wylądować w Obřim Dole. Z niewiadomych powodów po skoku z motolotni spadł z 200 metrów na kamieniste zbocze Śnieżki. Maciej Abramowicz z karkonoskiego GOPR podkreśla, że przyczyny tragedii nadal nie są znane.

Martin Trdla był jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie czeskich skoczków. Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi jeleniogórska prokuratura.

Wspomnienie Martina Trdla pojawiło się już na czeskim portalu xman.idnes.cz

Jak czytamy należał do europejskiej elity i niedawno przekroczył 1000 skoków. Skakał w Norwegii,  (ściany Trolle 1200 metrów wysokości), znał go szwajcarski Eiger, Dachstein, a ostatnio pojawił się w austriackich Alpach.

Zapytany, czy nie ryzykuje, w jednym z wywiadów powiedział: "Ryzyko jest dla każdego sportu, nie? Kontuzja może się zdarzyć, nawet podczas jazdy na rowerze (...)" Martin Trdla zostawił żonę i małe dziecko.

Martin Trdla na jednym z archiwalnych filmów:

B.A.S.E., (BASE jumping)nazwa pochodzi od angielskich słów: Building (budynek), Antenna (antena), Span (przęsło), Earth (ziemia)

Wingsuit sport, w którym ludzie ubrani w specjalny kombinezon wyskakują np. z samolotu, a następnie szybują. Lot wingsuit kończy się otwarciem spadochronu i bezpiecznym lądowaniem. Sport powstał w latach 90. wraz z wynalezieniem niezbędnego kombinezonu.

Maciej Abramowicz, zastępca naczelnika karkonoskiego GOPR potwierdził już wcześniej, że około godz. 10.00 spadającego człowieka widzieli turyści. I prawdopodobnie chciał wyskoczyć z motolotni. Czeski motolotniarz zginął w rejonie Śnieżki, po polskiej stronie góry, między Drogą Jubileuszową a Zakosami. Rozbił się o kamieniste zbocze góry.

- Mężczyzna miał prawdopodobnie kłopoty w czasie lotu i wypiął się z motolotni. Jednak nie zadziałał jego spadochron i runął na kamienie - mówił naczelnik karkonoskiej grupy GOPR, Sławomir Czubak.

Posłuchaj relacji świadka wypadku:

Ciało tragicznie zmarłego motolotniarza nie zostanie przekazane od razu Czechom, bo policja wszczęła już postępowanie w celu wyjaśnienia okoliczności tej tragedii.

Reklama