Golgota Picnic: Wrocław pokazał spektakl mimo wielu sprzeciwów

Justyna Kościelna, wsp. Przemek Gałecki, Sylwia Jurgiel | Utworzono: 2014-06-26 00:15 | Zmodyfikowano: 2014-06-27 14:43

Teatr Polski we Wrocławiu zdecydował się emitować wideo z kontrowersyjnego spektaklu "Golgota Piknik". Do demonstrantów wyszedł dyrektor Teatru Polskiego i zaprosił wszystkich do dyskusji i obejrzenia dzieła Rodrigo Garcii. Dominikanin Norbert Oczkowski miał nadzieję, że nikt nie chce specjalnie urazić jego uczuć religijnych, ale to na nic:

A tak Krzysztof Mieszkowski tłumaczy dlaczego pokazuje kontrowersyjny obraz:

Jeszcze przed seansem z liderem protestujących, dominikaninem Norbertem Oczkowskim rozmawiał dyrektor Mieszkowski:

Chętnych do obejrzenia spektaklu było więcej niż miejsc w teatrze. Demonstracje zabezpieczała policja, było spokojnie, ale nie też brakowało mocnych słów:

Przypomnijmy, że trzy wnioski wpłynęły do prokuratury w sprawie spektaklu "Golgota Picnic", który pokazuje Teatr Polski we Wrocławiu. Prokurator Jakub Przystupa powiedział Radiu Wrocław, że dwa wnioski są od osób prywatnych, jedno natomiast od Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszarda Nowaka. 

Zmobilizowana jest policja, zmobilizowani także wierni, którzy sprzeciwiają się akcji. W środę zmówili różaniec w intencji twórców i osób promujących przedstawienie. W czwartek i piątek również pojawili się przed teatrem. Z pracownikami Polskiego nie rozmawiali. 

- Dyrektor Krzysztof Mieszkowski wyszedł do modlącej się grupy, nie chciał jednak im przeszkadzać i przerywać - mówi Dawid Janiuś z Teatru Polskiego. 

Manifestować nie zamierzają działacze PiS, ale radni tej partii w sejmiku województwa wydali oświadczenie. Piotr Sosiński mówi nam, że oczekuje reakcji władz województwa, bo Teatr Polski to jednostka samorządowa:



Apelu PiS nie widział jeszcze wicemarszałek Radosław Mołoń, ale już wiadomo, że reakcji nie będzie:

W czwartek głos w sprawie "Golgoty" zabrał metropolita wrocławski. Arcybiskup Józef Kupny w oficjalnym komunikacie tłumaczy, że prezentacja spektaklu może wzbudzać niepokój i popiera modlitwę w intencji osób zaangażowanych w promocję „Golgoty Picnic”. W kościele św. Wojciecha podczas Koronki do Miłosierdzia Bożego jej uczestnicy modlili się w intencji przebłagalnej za grzech publicznego bluźnierstwa jakim jest, według nich, pokaz przedstawienia.  Arcybiskup podkreśla, że odwoływanie się do wolności, jako racji uzasadniającej obrażanie uczuć religijnych, nie powinno mieć miejsca.
 
O co tyle hałasu? "Golgota Picnic" argentyńskiego reżysera Rodrigo Garcii nazywana jest ostatnią wieczerzą współczesności i zawsze - bez względu na to, gdzie jest grana - wzbudza olbrzymie emocje. Spektakl miał być pokazany podczas poznańskiego Malta Festivalu, ale protest środowisk katolickich sprawił, że organizatorzy wykreślili go z programu. Na reakcję nie trzeba było długo czekać - Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego rozpoczął ogólnopolski protest przeciw cenzurze. Przyłączyło się do niego wiele teatrów, m.in. wrocławski Polski. Efektem jest właśnie piątkowa projekcja.

 
- Prawa człowieka są w Polsce gwałcone, a na to nie ma zgody. Nasze środowisko jest różnorodne - są katolicy, są ateiści, są buddyści. Protestują wszyscy razem w obronie demokracji. Trzeba zagwarantować artyście prawo do gestu artystycznego - tłumaczy portalowi prw.pl Mieszkowski. I dodaje, że "Golgota Picnic"  to w gruncie rzeczy obrona religijności. - Reżyser Rodrigo Garcia pokazuje współczesnego człowieka, który za cenę konsumpcji porzuca wiarę. Reżyser upomina się w ten sposób o powrót do duchowości - przekonuje szef największej dolnośląskiej sceny.

 
Z tymi argumentami nie zgadzają się przeciwnicy spektaklu. Jeden z wrocławskich duchownych widział zapis przedstawienia i modli się o nawrócenie artystów. - To bezprecedensowy atak na osobę Jezusa Chrystusa, a nie można ironizować z praw najświętszych - przekonuje. 
 
Sonda

Czy sztuka powinna podlegać cenzurze?

Ta sonda już się zakończyła.
Nie, nigdy. Artyści są od tego, by wkładać kij w mrowisko
304
Tak, jeżeli ta "sztuka" godzi w dobre obyczaje
236
Nie mam zdania
8
Wszystkich głosów: 548
 
Radna miejska Maria Zawartko, w komentarzu dla Radia Rodzina zapowiedziała, - Teatr prywatny może wystawiać, co chce. Ale teatr publiczny, który zarządza naszymi pieniędzmi, powinien je przeznaczyć na realizację pięknych spektakli. Dlaczego ciągle obraża się nasze uczucia religijne? - mówiła.
 
 
W tej samej rozgłośni prof. Ireneusz Jóźwiak z Politechniki Wrocławskiej zapowiedział, że złoży zawiadomienie do prokuratury. - Osoby, które odpowiadają za treść tego spektaklu naruszają normy prawne obowiązujące w Polsce. Jeżeli spektakl epatuje pornografią, przemocą, ma sceny aktów seksualnych, to sytuacja jest niepodważalna - argumentował profesor.

Byłoby to nie pierwsze spotkanie wrocławskich śledczych z twórczością argentyńskiego reżysera. W 2009 roku Garcia pokazywał w stolicy Dolnego Śląska dwa spektakle na festiwalu Premio Europa per il Teatro. W "Wypadki: zabić, by zjeść" aktor na oczach widzów ćwiartował tasakiem żywego homara, a następnie go smażył i jadł. W drugim - "Zasypcie moimi popiołami Myszkę Miki" podtapiał chomiki syryjskie. Obu przedstawieniom towarzyszyły protesty, obu - pod kątem znęcania się nad zwierzętami - przyglądała się prokuratura. Winy reżysera się jednak nie dopatrzyła.

  
- Poinformowaliśmy policję o pokazie, ta będzie go zabezpieczać - mówił Dawid Janiuś dodając, że każdy mógł do teatru przyjść, nie będzie jednak zgody na niekulturalne zachowanie.

Krzysztof Kucharski, znany wrocławski krytyk teatralny jest zdziwiony całą sytuacją. - Niestety, to nie pierwszy taki incydent w Polsce.

Krzysztof Kucharski
Krzysztof Kucharski
krytyk teatralny
Często określone środowiska wyrażają opinie o spektaklu czy wystawie, których nie widziały, a to przecież szczyt kretynizmu. Sztuka jest prawdziwa tylko wtedy, gdy nie ma granic, a najważniejszą motywacją teatru jest, by wywoływał ferment, prowokował do dyskusji - po to został wymyślony! Takie protesty świadczą niestety o nas - duża część społeczeństwa żyje w ciemnogrodzie i poprzez takie akcje liczy na swoje pięć minut sławy. fot. archiwum Gazety Wrocławskiej

Reklama