Wielkie wbieganie na Ślężę (ZOBACZ)

| Utworzono: 2014-05-27 07:29 | Zmodyfikowano: 2014-05-31 13:30

Najszybszy był dziś Piotr Łobodziński z czasem 25:40. Lider Pucharu Świata w biegach po schodach pokazał, że nie straszne mu żadne wysokości. Biegacz odnosił sukcesy m.in. na prestiżowych zawodach w Dubaju. Dzisiejszy start był przygotowaniem do zbliżających się zawodów Sky Tower Run we Wrocławiu.

Ale na szczycie nie był pierwszy, bo tam pojawiła się najpierw Dominika Wiśniewska-Ulfik z czasem 30:37. Panie wystartowały bowiem 10 minut wcześniej niż mężczyźni. - Trasa bardzo wymagająca, ale udało się uzyskać rekordowy czas. Jestem zaskoczona, bo nie sądziłam, że jestem w tak dobrej formie. Był moment, kiedy moja główna rywalka mnie dochodziła, ale na szczęście udało się utrzymać przewagę. W tak ładną pogodę biega się dużo przyjemniej. – powiedziała po biegu zwyciężczyni biegu.

Na starcie nie mogło zabraknąć Radia Wrocław. Tak nasza drużyna poradziła sobie z dystansem:

Piotr Pietraszek 45:21
Katarzyna Pawlak 51:38
Anna Skupień 52:18
Aneta Jaworska 53:51
Krzysztof Znamirowski 55:46
Agnieszka Żulewska 55:54
Mariusz Rzepecki 56:53

Panie wystartowały przed panami, a to dlatego, że to one miały jako pierwsze odbierać wyróżnienia. - Chcemy by panie dobiegały na metę w podobnym czasie. Musimy też je docenić i widzieć na mecie razem z pierwszymi panami. To dla nas bardzo ważne - mówił sędzia zawodów, Andrzej Puchacz. Biegacze na pokonanie dystansu mają 90 minut. 

Impreza cieszyłą się ogromnym zainteresowaniem. Na długo przed startem zgłoszonych było ponad 650 osób. Był to najliczniej obsadzony bieg górski w Polsce. Ta odmiana biegów to zupełnie inna dziedzina niż rywalizacja po ulicach.

- Tutaj nie da się ustalić tempa na kilometr, a pacemakerzy są zupełnie nieprzydatni. Każdy musiał regulować tempo biegu według aktualnego samopoczucia na danym odcinku trasy.  O ile w biegu ulicznym możemy sobie ustalić na jaki czas chcemy pobiec i jeśli zrobimy to prawidłowo, uwzględniając swoją formę i warunki w jakich bieg się odbywa to przez większą część trasy biegniemy sobie w sposób relaksowy, o tyle w biegu górskim nie było miejsca na relaks.

 

Tętno na podbiegach sięgało maksymalnego, na łatwiejszych, bardziej płaskich odcinkach trasy zamiast odpoczywać trzeba było przyspieszyć, bo rywale nie odpuszczają – trzeba pracować cały czas" - mówią organizatorzy zmagań.

W historii tej imprezy, jak w żadnej innej zdecydowaną większość uczestników stanowią osoby, które sporadycznie tylko uczestniczyły w biegach górskich.

"Zawodników czeka dobry test" - mówił z uśmiechem dyrektor biegu Wiesław Drozdowski:

"Brzmi to może mało zachęcająco, ale właśnie wtedy przekonujemy się, że stać nas na więcej niż nam się zdaje, że pokłady wydolności drzemią w nas głęboko i rzecz tylko w tym, aby „nie pękać”. Podstawą sukcesu w biegu alpejskim, a takim jest Bieg na Ślężę jest podjęcie właściwej decyzji kiedy biec, a kiedy iść".

W tym roku na biegaczy czekało kilka nowości:

W ubiegłym roku na mecie zameldowało się 457 śmiałków. W tym roku było prawie 500. A jak będzie w kolejnej edycji? Organizatorzy liczą, że ten bieg z roku na roku będzie przyciągał coraz większą rzesze fanów.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.