"Pałac" ***** Recenzja

Jan Pelczar | Utworzono: 2012-05-16 15:14 | Zmodyfikowano: 2014-05-01 00:12

Szkoda, że w tym samym konkursie zabraknie Polaka, którego filmy to równie hipnotyczny zapis rzeczywistego świata. Interesujący esej złożony z codzienności, bądź poemat złożony jedynie z potocznej mowy. Tomasz Wolski swoje najnowsze dzieło pokazał światu we Wrocławiu.

Światowa premiera „Pałacu” była jednym z najważniejszych wydarzeń zorganizowanej po raz pierwszy, wrocławskiej części Planete + Doc Film Festival. Potrzebny był dystans, który dzieli dawne kino Warszawa, dzisiejsze nowoczesne Dolnośląskie Centrum Filmowe, od Kinoteki, będącej częścią Pałacu Kultury i Nauki, a co za tym idzie jedną ze scenerii filmu. Z tego dystansu lepiej widać, jak bardzo poszczególne miejsca i zdarzenia sfilmowane przez Tomasza Wolskiego pasują nie tylko do samego budynku, ale i do całego kraju, którego jest Pałac kontrowersyjnym symbolem.

Wolski pomija dyskusję na temat zburzenia Pałacu. W rozmowie nazywa ją absurdalną, w filmie za cały komentarz musi wystarczyć tabliczka, jaką wywiesili sobie nad biurem złośliwi ochroniarze. To szyld Ministerstwa Spraw Zagranicznych, którego obecny szef był orędownikiem zlikwidowania Pałacu Kultury i Nauki. Być może seans filmu Tomasza Wolskiego pozwoli zwolennikom symbolicznego gestu, wymierzonego w stalinowską przeszłość, zrozumieć jak bardzo idiotyczny jest ich postulat, że można go zrównać jedynie do nieszczerych fraz na temat przyjaźni polsko-radzieckiej, które zarejestrowała kamera podczas prób do występu Chóru Aleksandrowa.

Poza wyborami, sesją Rady Miasta i  treningiem dzieci na basenie to właściwie jedyne wydarzenia, które podpatruje Wolski. Nie interesuje go historia Pałacu, nadzwyczajne spektakle, znane wszystkim widoki. W filmie pokazuje codzienność – samego budynku, jak i jego pracowników. Jak zwykle wie gdzie postawić kamerę, chociaż zdaje się, że dla obserwowanych jest ona niewidoczna. Efektem są hipnotyczne ujęcia – podobnie, jak w przypadku nagrodzonych Złotą Żabą „Lekarzy”, nie można się oderwać od tak zarejestrowanej rzeczywistości, zmontowanej z poczuciem humoru i uśmiechem, ciepłem wobec bohaterów i najbardziej zwyczajnych chwil. Wiele z postaci, które pojawiają się w kadrach, mogłoby stać się punktem wyjścia do kolejnego filmu. Od ochroniarzy, przed których monitoringiem nie ukryje się nic, przez prowadzących wychowawcze treningi instruktorów z pływalni po szefa dyspozytorni, otoczonego scenografią jak z powieści Verne’a.

Wolski wie, że mógłby rozwinąć „Pałac” w niekończący się serial. Zaraz na początku, po materiałach archiwalnych z czasów budowy, pokazuje widok z windy. Zatrzymujemy się na poszczególnych piętrach i obserwujemy różne światy, na które otwierają się drzwi dźwigu.  Film „Pałac” od tych pierwszych minut wydaje się wyprawą z motyką na słońce – dotyka materii, której nie da się ogarnąć. Dlatego także wersja pokazana na wrocławskim Planete + Doc różni się od tej, którą można było oglądać na przeglądówkach dla recenzentów, przed festiwalem. Różni się niewątpliwie na korzyść, ale Tomasz Wolski już zapowiada, że dalej będzie pracował nad filmem. Na końcu festiwalowej drogi „Pałacu” będzie premiera w telewizyjnej „Dwójce”. Stacja końcowa, ostatnie piętro, seans obowiązkowy.

Reklama

Komentarze (0)
Dodając komentarz do artykułu akceptujesz regulamin strony.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.